Daniił Charms, Bajka 68 (w: Daniił Charms, Poliot w niebiosa, 1991, s.272-274)
I
PEWNEGO RAZU lew, słoń,
żyrafa, jeleń, struś, łoś, dziki koń i pies posprzeczali się, kto z nich
najszybciej biega.
Sprzeczali się,
sprzeczali i o mały włos się nie pobili.
Kłócące się zwierzęta
usłyszał Grisza Apelsinow i powiedział do nich tak:
- Ach wy, głupie
zwierzaki! Na próżno się sprzeczacie! Zróbcie lepiej zawody. Kto pierwszy
obiegnie wokół jezioro, ten okaże się biegać najszybciej.
Zwierzeta zgodziły się,
tylko struś powiedział, że nie potrafi biegać wokół jeziora.
- To nie biegaj, -
powiedział łoś.
- A właśnie, że pobiegnę!
– powiedział struś.
- No to biegnij! –
powiedziała żyrafa.
Zwierzęta stanęły w
rzędzie. Grisza Apelsinow machnął chorągiewką i zwierzęta pobiegły.
II
LEW zrobił kilka susów,
zmęczył się i poszedł odpocząć pod palmami.
Pozostałe zwierzęta
biegną dalej. Na samym przedzie pędzi struś, a za nim łoś i żyrafa.
Nagle struś wystraszył
się, że żyrafa i łoś go przegonią, odwrócił do nich głowę i powiedział:
- Ej, posłuchajcie!
Wypijmy całą wodę z jeziora! Wszystkie zwierzęta pobiegną naokoło, a my prosto,
suchym dnem pobiegniemy i przybiegniemy na metę pierwsi!
- No przecież prawda! –
powiedzieli łoś i żyrafa, zatrzymali się i zaczęli pić wodę z jeziora.
A struś powiedział w
duchu:
- Ale głupcy! Niech wodę
piją, a ja pobiegnę dalej.
I struś pobiegł dalej,
tyle że zapomniał odkręcić głowę i zamiast biec naprzód, pobiegł z powrotem.
III
A ŁOŚ i żyrafa pili,
pili, pili i pili, aż wreszcie żyrafa mówi:
- Nie dam rady więcej.
A łoś mówi:
- I ja nie dam więcej
rady.
Pobiegli więc dalej, ale
nie mogli biec szybko. Tak ich rozdęło od wody.
A słoń to zobaczył i
ryknął śmiechem!
Stoi i śmieje się! Stoi i
śmieje się!
A psa oblazły po drodze
pchły. Siadł i zaczął się drapać! Siedzi i drapie się! Siedzi i drapie się!
Tak więc jako pierwsi
przybiegli jeleń i dziki koń.
IV
A SŁOŃ ciągle stoi i się
śmieje, stoi i się śmieje!
V
A PIES ciągle siedzi i
drapie się, siedzi i drapie się!
VI
A ŻYRAFA ciągle biegnie!
VII
A SŁOŃ ciągle się śmieje!
VIII
A PIES ciągle drapie się!
(1930-e)
I na deser moja ulubiona historia ze zbioru Sluczaj (Przypadek), poświęconego Marinie Malicz (s356)
WYPADAJĄCE STARUCHY
Pewna starucha od nadmiernej
ciekawskości wypadła przez okno, upadła i się roztrzaskała.
Z okna wysunęła się druga
starucha i zaczęła patrzeć w dół na roztrzaskaną, ale z nadmiernej ciekawskości
też wypadła przez okno upadła i się roztrzaskała.
Potem z okna wypadła
trzecia starucha, potem czwarta, potem piąta.
A kiedy wypadła szósta
starucha, miałem dość patrzenia na nie i poszedłem na Targ Maliczewskij, gdzie,
jak powiadają, pewnemu ślepcowi podarowano zrobiony na drutach szal.
(tłumaczenia Magdalena
Dallig-Syta)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz