Uczenie się języka obcego przy użyciu tzw. fiszek to zupełnie rozsądny system. Można:
Kupić fiszki (można wybierać i grymasić, ofert jest mnóstwo…) – decydujemy się na odtwórczą, bierną raczej drogę „pochłaniacza” wiedzy. Korzystamy z cudzej koncepcji, nasza rola ogranicza się do przekładania fiszek i zapamiętywania słówek w sposób jednak podobny do uczenia się z podręcznika czy zeszytu. Leciutka zmiana formy, to wszystko.
Zrobić fiszki samemu, zależnie od potrzeb, motywacji, fantazji, zainteresowań,… - moim zdaniem metoda bardzo godna polecenia. Porzucamy bierną rolę „pochłaniacza”, stajemy się aktywni, kreatywni, a nasz mózg zaczyna pracować jak po filiżance kolumbijskiej kawy.