Dżuma” Alberta Camus – omówienie na zamówienie
W planach było
przybliżenie rapu politycznego/zaangażowanego oraz dywagacje na temat rapu celtyckiego.
Życie jednak niesie ciągłe niespodzianki. I dlatego, na zamówienie Załogi z
ekipy filmowej, na co dzień borykającej się z życiem licealisty – kilka słów
jeszcze o Albercie Camus i „Dżumie” …
Dzieło Alberta
Camus widziane jako konsekwentna konstrukcja filozoficzna podzielona na trzy etapy.
Constater l´absurdité de la vie ne peut être une fin, mais seulement un
commencement.
(Uświadomienie sobie absurdalności życia nie może
być końcem, a jedynie początkiem)
Albert
Camus, komentarz do „Muru” J.P. Sarte’a
Camus, ilustrując swą myśl filozoficzną poświęcił się trzem gatunkom literackim: opowieści narracyjnej – powieści i noweli, sztuce teatralnej oraz
esejom filozoficznym lub krytycznym. Jego
teksty literackie/fikcyjne są beletrystyczną wersją refleksji filozoficznej
przedstawionej w pracach teoretycznych.
Zamierzeniem Camus było nadanie sensu egzystencji, a swoją myśl filozoficzną podporządkował poszukiwaniu nowych wartości, pogłębianiu refleksji na
temat losu człowieka wyrażonego w jednym, zasadniczym pytaniu: Jak żyć z
nieustającą świadomością ciągłego i nieuchronnego zbliżania się do śmierci? Doświadczenie
absurdu rodzi się w Camus z poczucia, że harmonia pomiędzy człowiekiem a
otaczającym go światem nie istnieje, a to z kolei rodzi poczucie buntu. Dzieło Camus otwiera się zatem potwierdzeniem
absurdu i dociera do buntu i wspólnego (kolektywnego) działania, które jako
jedyne mogą nadać sens egzystencji.

„Punktem wyjścia absurdu” (le point de départ de l´absurde) staje się esej filozoficzny Mit Syzyfa (Le Mythe de Sisyphe), zilustrowany powieścią Obcy (L’ Etranger) oraz sztuką teatralną pt. Kaligula (Caligula). Camus powtarzał, że te trzy pozycje stanowiły „trzy absurdy” (les trois absurdes). Cały ten cykl, stanowiąc jakby etap wstępny filozoficznej budowli (la création camusienne), oparty jest o negację tego, co istnieje, negację konieczną do rekonstrukcji nowego modelu życia. Na pytanie: co chce człowiek?, Camus odpowiada: człowiek chce być szczęśliwy i zrozumieć rzeczywistość, która go otacza. Jednakże człowiek nie może poznać świata, który istnieje bez niego i urządzony został przez innych ludzi; nie może też poznać innych ludzi, którzy pozostają dla niego tajemnicą; nie może poznać samego siebie, ponieważ „zawrotny umysł pochylający się nad nim samym gubi się w zawrotnym wirowaniu" (l´esprit vertigineux qui se penche sur lui-même se perd dans un tournoiement vertigineux).
W ten oto sposób tworzy się los ludzki (la condition humaine): człowiek
konfrontowany jest ze światem, którego nie może zrozumieć i który neguje. „Ten rozdźwięk
pomiędzy człowiekiem i jego życiem, aktorem i dekoracją, to właśnie jest
czyste poczucie absurdu” (Ce divorce entre l´homme et sa vie, l´acteur et son
décor, c´est proprement le sentiment de l´absurdité.)
Powstawanie drugiego wielkiego eseju Człowiek zbuntowany (L´Homme révolté) trwało kilka lat. Camus podważył w nim wszystkie ideologie złudzenia i odrzucił autorytet zarówno chrześcijaństwa jak i marksizmu wymagających przemocy w imię wizji świata. W Człowieku zbuntowanym Camus podejmuje refleksję na temat absurdu. Rewolta stanowi odpowiedź na absurd; daje człowiekowi sposób pozwalający mu na samookreślenie, znalezienie własnej tożsamości w pełnym poczuciu tego, co chce i tego, co odrzuca.
Powieścią z cyklu o rewolcie jest Dżuma (La Peste), a realizacją
teatralną Stan oblężenia (L’ Etat de siège).
Kim jest więc człowiek zbuntowany?
Pamiętamy, że doświadczenie absurdu nie dotyczy świata, który jest sam w
sobie absurdem, ale relacji istniejącej pomiędzy człowiekiem i obojętnym
wszechświatem; jest sprawozdaniem o wyobcowaniu. Jednakże, w obliczu tego, co
jest nie do zniesienia indywiduum buntuje się, odrzuca własną sytuację, swoją
relację ze społeczeństwem i narzuconym mu porządkiem. Utwierdza się tym samym w pełni człowieczeństwa rezygnując równocześnie z powszechnego modelu i
działając jako pozytywne wyobrażenie samego siebie. Mając już owo idealne
wyobrażenie samego siebie, człowiek nie może znieść tyrańskiego systemu, który
przeszkadza mu być tym, kim jest. Ta nowo nakreślona relacja wobec świata może
się zdefiniować tylko po związaniu się węzłem solidarności z podobnymi sobie.
Zdanie”Buntuję się więc jesteśmy” (Je me révolte donc nous sommes) jest
kwintesencją filozofii buntu (la philosophie de la révolte), która rozwija się
w dwóch płaszczyznach : człowiek buntuje się, więc definiuje własną
tożsamość, a znajduje ją w kolektywnym działaniu. W założeniu podstawowym, bunt
jest potwierdzeniem, nie zaś- sterylnym odrzuceniem. Bunt staje się „przygodą wszystkich”
(l’ aventure de tous); walka doktora Rieux i oddziałów sanitarnych u jego boku
jest tego właśnie świadectwem.
Dżuma zbudowana z pięciu
aktów jak tragedia, a krótkie otwarcie sytuuje akcję w czasie i przestrzeni: w
kwietniu 1941 roku, w Oranie – "mieście brzydkim i zwyczajnym."
Akt pierwszy: doktor Rieux znajduje na progu swego mieszkania
szczury; ich trupów jest coraz więcej. Nieco później ulice odzyskują dawną
czystość, miasto oddycha z ulgą. Ale dozorca Rieux, pan Michel kładzie się do
łóżka, a lekarz jest świadkiem rozwoju choroby, której nie może zapobiec. Rieux
zostaje wezwany do urzędnika merostwa, pana Grand, który zapobiegł właśnie
samobójstwu niejakiego Cottard. Stary lekarz, doktor Castel potwierdza obawy
Rieux: w mieście panuje dżuma. Nie bez kłopotów, Rieux udaje się przekonać
władze miejskie, które ogłaszają stan epidemii; miasto zostaje zamknięte.
Akt drugi: miasto powoli organizuje się w nowej sytuacji
ludzi odciętych od świata; każdy z mieszkańców zna na swój sposób lęki związane
absolutną samotnością, wyizolowaniem ze świata zewnętrznego, ale także –
wewnątrz miasta. Pod koniec czerwca, Rambert, dziennikarz podejmuje próbę
przedostania się do Paryża i połączenia się z kobietą, którą kocha. Mieszkańcy usiłują radzić sobie z całą gamą ograniczeń oddając się przyjemnościom
materialnym. Ojciec Paneloux, jezuita przekuwa epidemię w instrument kary
boskiej dokonującej się na ludziach pozbawionych miłosierdzia. Rieux i Tarrou,
człowiek spoza miasta piszący własną kronikę na temat epidemii, organizują
pomoc sanitarną. Nad miastem unosi się cieżka chmura dżumy, a ono samo przypomina
samotny statek dryfujący po bezkresnych wodach. Jedynym osobnikiem wydającym
się czerpać zadowolenie z pobytu w mieście-więzieniu jest Cottard – człowiek o
wątpliwej przeszłości, do zatrzymania którego nikt nie ma głowy.
Akt trzeci: epidemia osiąga apogeum w sierpniu. Ofiary są tak
liczne, że trupy rzucane są byle jak, bez żadnego szacunku do wspólnego
komunalnego grobu, jak bydło. Ludzie wydają się nie myśleć, nie odczuwać: pozbawieni nadziei, czekają.
Akt czwarty: w okresie od września aż do grudnia dżuma czyni
potworne spustoszenia wśród zobojętniałych już mieszkańców. Rambert rezygnuje
ze swoich planów ucieczki, nawet, jeśli wydawało się, że plan ten mógł się
powieść. Nie będzie już próbował forsować kordonu otaczającego miasto; włącza
się za to w prace służb sanitarnych doktora Rieux. Umiera mały chłopczyk, syn
sędziego Othon. To pełne męki konanie niewinnego przecież dziecka, wstrząsa
dogłębnie ojcem Paneloux, który barykaduje się w samotności własnej wiary i
umiera nie otrzymawszy żadnej pomocy medycznej. Bliscy zarażonych zostają
poddani kwarantannie w specjalnie przygotowanych obozach. Rieux i Tarrou
przeżywają wspólnie niezwykły moment: Tarrou przywołuje osobiste wspomnienia i
stwierdza, że całe nieszczęście ludzi jest wynikiem niezdolności szczerego
mówienia. Obydwaj owładnięci są uczuciem przeżywania niewyobrażalnej jedności, duchowego
zespolenia. Epidemia zdaje się lekko przygasać: Grand skromny urzędnik – wraca do
zdrowia.
Akt piąty: jest już styczeń, choroba wygasa. Tarrou umiera w
mieszkaniu doktora Rieux, który znajduje jego zapiski i orientuje się, że był
on kronikarzem dramatu, kronikarzem starającym się opisać minione wydarzenia z
maksymalnym obiektywizmem. Cottard, uległszy atakowi szaleństwa, zostaje
zatrzymany przez policję.
Bramy miasta stają otworem, a mieszkańcy, nareszcie uwolnieni, nigdy nie
zapomną tej ciężkiej próby. Próby, która zmusiła ich do konfrontacji twarzą w
twarz z absurdalnością ich egzystencji i kruchością ludzkiego losu. Rambert odzyskuje
kobietę, którą kocha i liczy na –być może ulotne – szczęście. Rieux dowiaduje
się o śmierci swojej żony. Bolesna strata wstrząsa nim równie silnie jak
odejście Tarrou. Akceptuje jednak z fatalizmem poniesione straty i pozostaje
czujny: wirus dżumy nie został unicestwiony i może pojawić się w każdej chwili
w świecie, który na chwilę stracił cały swój sens.
Wyraz buntu. Dżuma w swojej
formie i swych znaczeniach ilustruje wymagania tworzenia takie, jakie Camus
zdefiniował w Micie Syzyfa. „Bunt wymaga
codziennego wysiłku, opanowanie samego siebie, właściwej oceny granic prawdy,
miary i siły” (Elle demande un effort quotidien, la maîtrise de soi,
l´appréciation exacte des limites du vrai, la mesure et la force).
Być może powieść proponuje nam sposób życia w czasie katastrof ?
Ale na pewno jest bulwersującym świadectwem jedynej godności człowieka:
upartego buntu przeciwko własnemu losowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz